Prawo

Pożegnanie z ubezwłasnowolnieniem

Żaneta Semprich

Przyjęcie międzynarodowych standardów dotyczących osób niepełnosprawnych intelektualnie wymaga wyeliminowania z polskiego prawa cywilnego instytucji ubezwłasnowolnienia

Według danych Ministerstwa Sprawiedliwości, około 70 tys. osób w Polsce jest ubezwłasnowolnionych. Z tego 10 tys. częściowo. Ze statystyk wynika także, że znakomita większość wniosków do sądów o ubezwłasnowolnienie kończy się nadaniem tego statusu.

Co jakiś czas podnoszona jest kwestia dokładniejszego zbadania funkcjonowania tej instytucji prawnej. Słyszymy wówczas, że prawa osób ubezwłasnowolnionych są zbyt ograniczone; przekonuje się nas, że mało kto wymaga orzeczenia tego typu śmierci cywilnej. Bez potrzeby zatem państwo godzi w ich wolność i godność. Bo przecież przepisy zostały tak skonstruowane, że po orzeczeniu człowiek znika całkowicie z życia społecznego. Przykłady? Oto jeden z wokandy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w zona jest kwestia dokładniejszego zbadania funkcjonowania tej instytucji prawnej. Słyszymy wówczas, że prawa osób ubezwłasnowolnionych są zbyt ograniczone; przekonuje się nas, że mało kto wymaga orzeczenia tego typu śmierci cywilnej. Bez potrzeby zatem państwo godzi w ich wolność i godność. Bo przecież przepisy zostały tak skonstruowane, że po orzeczeniu człowiek znika całkowicie z życia społecznego. Przykłady? Oto jeden z wokandy Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Przypadek pana K.

16 października 2012 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał znamienny wyrok w sprawie przeciwko Polsce (skarga nr 45026/07) i przyznał choremu na schizofrenię polskiemu obywatelowi kwotę 10 tys. euro tytułem słusznego zadośćuczynienia.

Pan K., którego nazwiska nie będę w tym tekście używać, chociaż jest znane, bo ETPCz zawsze podaje je do publicznej wiadomości, został ubezwłasnowolniony. Sąd ustanowił opiekunem jego brata. Na jego wniosek pan K. znalazł się w domu pomocy społecznej i przebywał tam 10 lat. W tym czasie wielokrotnie występował do sądu o zwolnienie z tej placówki i o uchylenie ubezwłasnowolnienia. Bezskutecznie. Kolejne sądy orzekały, zgodnie z ówczesnym prawem, że z uwagi na całkowite pozbawienie zdolności do czynności prawnych, nie mógł on składać tego rodzaju wniosków i korzystać z prawa strony w postępowaniach sądowych, a jedyną osobą uprawnioną do jego reprezentacji jest opiekun, czyli brat. Ten sam, za którego sprawą znalazł się w domu opieki.

Lektura tego wyroku prowadzi do jednoznacznego wniosku: strasburscy sędziowie jako pierwsi wnikliwie pochylili się nad sytuacją pana K. Ocenili, iż jego przymusowy pobyt w domu pomocy społecznej należy zakwalifikować jako nieuzasadnione pozbawienie wolności.

Zauważyli, po pierwsze, że zarządzający domem pomocy społecznej sprawowali całkowitą i skuteczną kontrolę nad leczeniem, opieką, miejscem zamieszkania i poruszaniem się skarżącego, jak również kontrolowali pozostałą do jego dyspozycji część renty inwalidzkiej. Po wtóre zaś, że był on zdolny do wyrażania opinii co do swojej sytuacji i nigdy nie wyraził zgody na umieszczenie go w placówce opiekuńczej. Nie uszedł ich uwagi także fakt sporządzenia opinii co do zdrowia psychicznego pensjonariusza na potrzeby postępowania w sprawie ubezwłasnowolnienia, nie zaś w celu ustalenia, czy jego stan wymagał przymusowego umieszczenia w zamkniętym ośrodku. Ponadto dostrzeżono, że skarżący nie przebywał pod nadzorem psychiatry, a rozwój jego choroby nie podlegał okresowej kontroli.

Biorąc pod uwagę wyniki ustaleń, a szczególnie brak ciągłej oceny stanu zdrowia psychicznego skarżącego, Trybunał uznał, że pozbawienie wolności nie było uzasadnione. Co gorsza, pan K. nie miał szansy zainicjowania jakiejkolwiek procedury kontrolnej. W sumie ETPCz dopatrzył się w tej sprawie kilku naruszeń europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. I dlatego państwo, które nie zapewniło mu ochrony elementarnych praw, zostało zobligowane do wypłacenia mu pokaźnego zadośćuczynienia.

Od czasów batalii prowadzonej przez pana K. trochę się w Polsce zmieniło. Art. 559 §3 Kodeksu postępowania cywilnego w obecnym brzmieniu stanowi, że z wnioskiem o uchylenie albo zmianę ubezwłasnowolnienia może wystąpić także sam zainteresowany. Jednak instytucja ubezwłasnowolnienia trzyma się, choć może nie tak mocno, jak dawniej.

Prawo, jakie jest

Człowiek może być ubezwłasnowolniony całkowicie lub częściowo tylko ze względu na swoje dobro. Orzeczenie w tej sprawie ma służyć osobom, które trzeba chronić przed nimi samymi, gdyż nie potrafią samodzielnie zatroszczyć się o własne sprawy i pokierować swoim postępowaniem. Chodzi o osoby chore psychicznie, niepełnosprawne intelektualnie bądź takie, u których zaburzenia psychiczne związane są z alkoholizmem lub uzależnieniem od narkotyków. Przepisy przewidują też dwa rodzaje ubezwłasnowolnienia – całkowite oraz częściowe.

Dla ubezwłasnowolnionego całkowicie sąd ustanawia opiekuna, chyba że podlega on jeszcze władzy rodzicielskiej. Ubezwłasnowolniony częściowo ma mieć pomoc kuratora. Nie jest jasne, kiedy sąd powinien orzec pierwszy lub drugi rodzaj ubezwłasnowolnienia.

Przepisy zostały tak pomyślane, by sprawy rozpatrywały sądy o wysokim stopniu wiedzy i doświadczenia. Należą one do właściwości sądów okręgowych, które rozpoznają je w składzie trzech sędziów zawodowych.

Wniosek może zgłosić małżonek, krewni w linii prostej, rodzeństwo, przedstawiciel ustawowy, prokurator. Ustawodawca starał się postawić tamę pochopnemu ich składaniu. Ustalił, że osobie, która domaga się ubezwłasnowolnienia kogoś, działając w złej wierze lub lekkomyślnie, grozi kara grzywny. Prawo stanowi także, że osobę, której dotyczy wniosek, należy wysłuchać niezwłocznie po wszczęciu postępowania. Wysłuchanie powinno odbyć się w obecności biegłego psychologa oraz, w zależności od stanu zdrowia osoby, która ma być wysłuchana, biegłego lekarza specjalisty.

Osoba ubezwłasnowolniona, która co do zasady nie ma możliwości podejmowania żadnych czynności procesowych, może – o czym już wspomnieliśmy – zaskarżać postanowienia.

Czego jeszcze ją pozbawiono?

Przede wszystkim zdolności do czynności prawnych. Oznacza to brak możliwości dysponowania swoim majątkiem, np. sporządzenia testamentu. Czynność prawna dokonana przez taką osobę jest nieważna. Wyjątek: gdy osoba niezdolna do czynności prawnych zawarła umowę należącą do umów powszechnie zawieranych w drobnych, bieżących sprawach życia codziennego, umowa taka staje się ważna z chwilą jej wykonania, chyba że pociąga za sobą rażące pokrzywdzenie osoby niezdolnej do czynności prawnych. Dalej, ubezwłasnowolniony całkowicie nie może zawrzeć małżeństwa. Ubezwłasnowolnionemu częściowo sąd może na to pozwolić. Przepis brzmi: „Jeżeli jednak stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa (…) sąd może zezwolić na zawarcie małżeństwa”.

Dobro podsądnego na dalszym planie

Realizacja tych przepisów wykazała, że tzw. prawda paragrafu rozmija się z życiową prawdą. Czy dobro podsądnego rzeczywiście było celem nadrzędnym w 70 tys. orzeczeń dotyczących ubezwłasnowolnienia? Otóż nie. Bardzo rzadko zdarzają się sytuacje, kiedy ktoś potrzebuje opieki absolutnej. Zbyt często ubezwłasnowolniano osoby, których stan pozwalał, by świadomie podejmowały większość decyzji o sobie. Potwierdza to m.in. badanie kilkudziesięciu takich spraw prowadzone jakiś czas temu przez Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego. W około 66 proc. przypadków nie można było z wniosków o ubezwłasnowolnienie wydedukować przyczyny ich złożenia. W przypadku 22 proc. chodziło ewidentnie nie tyle o dobro ubezwłasnowolnionego, co o potrzeby innych osób bądź wygodę instytucji.

Do góry