Idą nowe obciążenia lekarzy. Biurokracja zamiast leczenia

Założenia do projektu ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta przewidują m.in. tworzenie i prowadzenie rejestrów medycznych. Istnieją jednak obawy, że będzie to kolejny dysfunkcyjny rejestr obsługiwany przez lekarzy.

– Obecnie funkcjonuje mnóstwo rejestrów medycznych, natomiast ich funkcjonalność jest dysfunkcyjna. Rejestruje się i wysyła ogromną liczbę danych. Pytanie - w jakim celu i po co taka duża liczba? Dane są niekompatybilne, jedne są wysyłane do rejestru medycznego, inne do Narodowego Funduszu Zdrowia. Pomysłodawcy projektu powinni się skupić na udoskonaleniu tych procesów, a nie stworzeniu kolejnego rejestru, do którego lekarze będą wpisywali kolejne dane. Trzeba też się zdecydować, czy wszystkie dane powinny być przesyłane do NFZ, czy do rejestru. Tak, by lekarz mógł skupić się na leczeniu pacjentów, a nie na obsłudze jeszcze jednego systemu. Obawiamy się, że założenia do projektu ustawy o jakości w ochronie zdrowia i bezpieczeństwie pacjenta tego nie spełnią – mówi portalowi podyplomie.pl Dobrawa Biadun, ekspert Konfederacji Lewiatan, specjalista w zakresie prawa medycznego i procedury administracyjnej.
Przypomnijmy, że według założeń projektu, rejestry medyczne będą tworzone według zasad prowadzenia dobrej praktyki, w celu monitorowania jakości realizowanych świadczeń oraz stymulowania do jej poprawy. Umożliwią one wyliczanie klinicznych wskaźników jakości w odniesieniu do podmiotów sprawujących opiekę zdrowotną. Resort zdrowia przewiduje, że rocznie będzie powstawało około pięciu takich rejestrów (w pierwszych latach około dwóch-czterech), a docelowo ma ich być około 60-80.

INK