Aptekarze wydali za dużo leków bez recepty, stracili prawo wykonywania zawodu

Sąd Najwyższy wskazał na wysoką szkodliwość społeczną czynu

Za wydawanie bez uzasadnienia olbrzymich ilości leków zawierających pseudoefedrynę farmaceutka straciła okresowo prawo wykonywania zawodu, a Sąd Najwyższy karę nałożoną przez aptekarskie sądy dyscyplinarne utrzymał.
Sprawę kierowniczki jednej z aptek na Podkarpaciu opisuje Dziennik Gazeta Prawna. Kobieta obwiniona została o brak należytego nadzoru nad obrotem produktami farmaceutycznymi. W ciągu 10 miesięcy apteka wydała aż 37 tys. opakowań leków zawierających pseudoefedrynę zawartych w lekach wydawanych bez recepty.
Rzecznik odpowiedzialności zawodowej, uzasadniając wniosek o ukaranie farmaceutki, wskazywał, że aptekarz jest odpowiedzialny za wydanie leku i powinien ocenić, czy będzie on użyty prawidłowo, czyli w celach leczniczych, czy też może być wykorzystany w przestępczym procederze np. do produkcji narkotyków i dopalaczy.
SN odrzucił kasację, o którą wnioskowali obrońcy. Zwrócił uwagę, że obwiniona jest odpowiedzialna za wydanie kilkudziesięciu tysięcy opakowań leku przez 10 miesięcy, co przekłada się na ponad 3,6 tys. opakowań miesięcznie. To niesamowite wręcz ilości, wydawane nawet w niedziele i święta.
Sędzia wskazał na wysoką szkodliwość społeczną czynu, a także na fakt, że orzeczona przez sądy aptekarskie kara w istocie może być nawet uznana za dość łagodną, gdyż mieści się w dolnej granicy zagrożenia (zawieszenie może być orzeczone na okres od trzech miesięcy do trzech lat).
SN uznał też, że choć obwiniona nie była wcześniej karana, to nie oznacza, że właściwym wymiarem kary będzie ten najłagodniejszy. W tym wypadku czyn zasługiwał nawet na ostrzejszą sankcję. Natomiast orzeczenie upomnienia lub nagany mogłoby dać wręcz sygnał, że takie działania są opłacalne, bo kara jest łagodna. Nie było więc w sprawie żadnych argumentów, by uznać karę za rażąco niewspółmierną do czynu – do czego przekonywali obrońcy.
Nie jest to jedyny przypadek, świadczący o istniejącym procederze. W lutym tego roku głośna stała się sprawa farmaceuty ze Świerzawy w województwie dolnośląskim, który w kierowanej przez siebie aptece sprzedawał nawet 2 tysiące opakowań leków z pseudoefedryną dziennie. Sąd Rejonowy właśnie skazał go na 1,5 roku więzienia. Jego asystentka, technik farmaceutyczny, otrzymała karę roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata.
Prokuratura zainteresowała się procederem po zawiadomieniu złożonym przez Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego. Niewielka apteka w okresie od 1 stycznia 2017 roku do 28 lutego 2018 roku apteka w liczącej 2, 2 tys. mieszkańców Świerzawie sprzedała komuś ponad 326 tysięcy opakowań dwóch leków zawierających pseudoefedrynę (tzn. 270.139 opakowań jednego leku oraz 56.284 opakowań drugiego leku).
Śledczy ustalili, że leki zawierające pseudoefedrynę, sprzedawane w aptece prowadzonej przez oskarżonych, nie były przeznaczone dla pojedynczych pacjentów, w zakresie niezbędnym do przeprowadzenia skutecznej terapii w dopuszczalnym okresie bezpiecznego leczenia. Leki te były zatem wprowadzane przez oskarżonych do obrotu z naruszeniem ustawowego zakazu dystrybucji leków w innym kierunku niż do pacjenta. Zawartość w nich pseudoefedryny przemawia natomiast za tym, że prawdopodobnie trafiały do grupy przestępczej za południową granicą Polski, gdzie były wykorzystywane do wytwarzania narkotyków.
Według prokuratury oboje oskarżeni działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Oprócz kar więzienia, nawiązek i grzywien, sąd wymierzył im również 5-letni zakaz pracy w zawodzie farmaceuty.

id