L.G.: Często rodzina stawia weto – albo zaczniesz poświęcać nam czas, albo koniec z naszym związkiem. Czasami refleksja przychodzi w obliczu zagrożenia życia, bo trafia on do szpitala z zawałem serca. Albo kiedy jego stan psychiczny jest już bardzo zły, pojawiają się silne lęki, z którymi sobie nie radzi. Problem w tym, że terapia, zwłaszcza grupowa, w przypadku pracoholików nie przynosi rezultatów. Zamiast współpracy, pojawia się porównywanie i rywalizacja. Ciężko też ograniczyć źródło uzależnienia, bo trudno oczekiwać abstynencji od pracy. Można jedynie dążyć do unormowania aktywności zawodowej, ustalenia pewnych zasad, np. niezabierania pracy do domu, wychodzenia z firmy po ośmiu godzinach.

Przede wszystkim jednak pracoholik wymaga głębokiej psychoterapii: pracy nad zmianą sposobu myślenia o sobie, o swoim funkcjonowaniu w świecie, uczenia się innych niż dotychczas sposobów radzenia sobie ze stresem, odzyskiwania umiejętności cieszenia się z życia, odtwarzania źródeł przyjemności poza pracą. Ta konfrontacja z własnym zniewoleniem przez pracę i uświadomienie sobie poniesionych strat jest dla pracoholika doświadczeniem bardzo trudnym, ale z czasem przynosi efekty. ■

Prof. Lucyna Golińska jest autorką książki „Pracoholizm – uzależnienie czy pasja”.

Do góry