MT: Czy zdarzali się pacjenci w bardzo ciężkim stanie, którym nie byliście w stanie pomóc?


K.K.:
Właściwie nie. Docierali do nas ludzie, którzy mieli na to siłę. Ci w ciężkim stanie nie daliby rady.


MT: Jakie problemy zdrowotne diagnozowała pani najczęściej?


K.K.:
Większość dzieci miała zapalenie spojówek, zapalenie rogówki, a wiele z nich również wcześnie pojawiającą się zaćmę, która może być spowodowana nadmierną ekspozycją na słońce albo infekcjami bakteryjnymi, wirusowymi lub pasożytniczymi. Miałyśmy obie wrażenie, że widzimy nicienie gołym okiem, ale przy braku wcześniejszych doświadczeń z pasożytami gałki ocznej nie byłyśmy tego pewne. Nie miałyśmy możliwości sprawdzenia tego ani zastosowania przyczynowego leczenia. Podawałyśmy więc nasze, europejskie leki, koncentrując się na zwalczeniu ostrego stanu zapalnego.

Największym zaskoczeniem było to, że obserwowałyśmy dużo przypadków chorób, które u nas uznawane są za cywilizacyjne, np.: nadciśnienie tętnicze, cukrzyca, choroba niedokrwienna serca. Zdziwiło nas to, bo mieszkańcy Sikkimu stosują raczej zdrową dietę, gdyż żywią się głównie ryżem i warzywami, nie są otyli, dużo się poruszają, bo wszędzie chodzą. Warto dodać, że ludzie ci nie żyją w przewlekłym stresie, ich życie toczy się dużo wolniej. Zaobserwowałam również dużo chorób pasożytniczych. Występowały pasożyty przewodu pokarmowego, skóry oraz, jak wspomniałam, prawdopodobnie również gałki ocznej.


MT: Czy dysponowaliście potrzebnymi lekami?


K.K.:
Nie zawsze. Trudno się przygotować do takiego wyjazdu, bo ciężko jest znaleźć wiarygodną i wyczerpującą literaturę, która wskazywałaby, jakie choroby występują w tym regionie kraju najczęściej. Dlatego pojechaliśmy ze świadomością, że celem tego wyjazdu jest przede wszystkim zbieranie doświadczeń.


MT: Czy byliście w stanie zabezpieczyć chorych na dłużej po zdiagnozowaniu nadciśnienia lub cukrzycy?


K.K.:
Staraliśmy się zabezpieczyć ich na kilka miesięcy. Dawaliśmy również rozpoznanie i kartę informacyjną. We wsi była apteka. Zgodnie z panującymi w Sikkimie zwyczajami, idzie się do niej tak jak do sklepu – można poprosić o lek bez recepty. Istotne jest również to, że nasi pacjenci będą mieli świadomość, iż mają tego rodzaju schorzenie.

Do góry