MT: Któregoś dnia będzie można kupić taki chip w salonie Neuralinku?

S.D.: Albo w supermarkecie. Potem wystarczy wejść za kotarę i robot wszczepi nam chip.

MT: Co ten wynalazek może oznaczać dla polskiej medycyny?

S.D.: Jeśli technologia zostanie zatwierdzona, to prędzej czy później staniemy się jej użytkownikami. Nie tylko medycyna, ale cała nasza cywilizacja nie będzie już taka sama.

MT: Dlaczego ludzie mieliby zaufać technologii, której nie rozumieją i do której nasze organizmy nie są ewolucyjnie przygotowane?

S.D.: Dla oczywistych korzyści. Bo zdolności, które uzyskają, zapewnią im przewagę nad innymi. Wyobraźmy sobie: można będzie biegle mówić po francusku, szwedzku, a potem szybko przejść na mandaryński. Kwestią czasu jest, jak szybko się to upowszechni.

MT: Pan jako neurochirurg dopuszcza myśl, że kiedyś podda się takiemu zabiegowi?

S.D.: Jeśli bez implantu będzie mi groziło, że zostanę w tyle za konkurencją, zrobię to z równą łatwością jak zakładam kurtkę, wychodząc na mróz. Jeśli student będzie mógł poszerzyć swoje możliwości intelektualne i przygotować się do egzaminu bez zarywania nocy i poświęcania na to wielu lat nauki, to także dla niego będzie to korzystna opcja. Wezmą ją też pod uwagę osoby chcące na przykład zdobyć nowe specjalizacje lub zawody.

MT: Musk zrobi z nas półcyborgi?

S.D.: Tak, to jest cyborgizacja. Próba hybrydyzacji człowieka z technologią. Zresztą Neuralink tego nie ukrywa. Jego cele statutowe to po pierwsze leczenie uszkodzonych funkcji mózgu, po drugie − polepszenie możliwości intelektualnych człowieka z pomocą technologii oraz po trzecie − świetlana przyszłość ludzkości poprzez hybrydyzację człowieka ze sztuczną inteligencją. W pewnym momencie jednak ludzie będą gotowi to zaakceptować. Oczywiście to dopiero zalążek etycznych problemów. Bo, jak każdą technologię, i tę także można wykorzystać nie tylko dla dobra ludzkości, ale w złych celach również.

MT: Na przykład militarnych?

S.D.: Wystarczy że zmienimy lokalizację chipa i wprowadzimy go do kresomózgowia, gdzie są obszary myśli i emocji, a okaże się, że możemy tak wysterować ludzi, by stworzyć na przykład rzeszę zaprogramowanych superżołnierzy, wybitnie sprawnych intelektualnie, a przy tym pozbawionych emocji. Realne stanie się ryzyko przejęcia naszych myśli przez korporacje.

Poza tym pamiętajmy, że chip działa dwukierunkowo – nie tylko odbiera sygnały, ale też ma możliwość wtórnie stymulować korę mózgu, co może być wykorzystane do próby zdalnego wpływu na jego funkcjonowanie. Ale to są odległe interpretacje, zobaczymy, co czas przyniesie. Technologia postawiła duży krok i danych będzie coraz więcej. Coraz szersze grupy pacjentów będą zgłaszały się do programu Neuralinku, aż w końcu powstaną centra implantujące. I tak ta technologia stanie się częścią naszej rzeczywistości.

Zdjęcie: archiwum prywatne, AYDINOZON/iStock/Getty Images Plus/Getty Images

Do góry