B.R.: Częściowo to już się dzieje. Na przykład poprzez kampanie społeczne służące popularyzacji wiedzy o depresji. Zamierzam włączać się w takie inicjatywy i je wspierać. Także brać udział w takich wydarzeniach jak I Kongres Zdrowia Psychicznego zorganizowany przez Porozumienie na rzecz Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, na którym wystąpiliśmy z własną sesją. Nowym przedsięwzięciem, które wkrótce uruchomimy, jest strona internetowa poświęcona problemowi anoreksji www.aboco.pl.

Ważna jest też edukacja młodych lekarzy. Obecnie wiele mówimy o tym, że psychiatria dziecięca jest ważna, a tymczasem na niektórych uczelniach wykłady jej poświęcone to zaledwie kilka godzin w ramach psychiatrii dorosłych. Uczelnie powinny pokazać w praktyce, że uważają to zagadnienie za ważne, nie tylko składać słowne deklaracje. W imieniu swoim i środowiska psychiatrów dziecięcych zamierzam wystosować list w tej sprawie do rektorów uczelni medycznych.


PpD: Wdrażana przez Ministerstwo Zdrowia sieć szpitali nie dotyczy szpitali psychiatrycznych, więc nie wpłynie na ich funkcjonowanie. Jednak psychiatria znajduje się w przededniu innej reformy i ważnych zmian – wprowadzone mają być postulowane od wielu lat centra zdrowia psychicznego. Co najważniejsze, będą one finansowane podobnie jak POZ, czyli nie za każdą wykonaną usługę, ale za opiekę nad określoną populacją mieszkańców. A co z psychiatrią dziecięcą? Czy szpitale i poradnie także czekają zmiany?


B.R.: Koncepcja opieki środowiskowej zakładająca, że leczenie psychiatryczne powinno być w miejscu zamieszkania pacjenta, jest na świecie bardzo rozpowszechniona.

Uważam, że szczególnie psychiatria dzieci i młodzieży powinna podążać w tym kierunku, dlatego należy ją włączyć w proces reform, uwzględniając jednak specyficzne potrzeby dzieci, poprzez m.in. intensywne wsparcie podstawowego środowiska dziecka, jakim jest rodzina, współpracę ze szkołą, współpracę z pediatrą, a także niekiedy systemem pomocy społecznej i służby kuratorskiej.

Obecnie powstają dwa ośrodki pilotażowe: w Sosnowcu i na warszawskich Bielanach. Nie są one jednak związane z systemem centrów zdrowia psychicznego, na jakim koncentruje się reforma psychiatrii dorosłych.


PpD: Czyli reforma może nie objąć psychiatrii dziecięcej? Dlaczego, skoro zmiany w tej dziedzinie są nawet pilniejsze niż w psychiatrii dorosłych?


B.R.: Bardzo nas – psychiatrów dziecięcych – niepokoi sformułowanie rozporządzenia, w którym szczegółowo zostało opisane centrum zdrowia psychicznego dla dorosłych, zaś „Zespół dziecięco-młodzieżowy może (…) funkcjonować w integracji z CZP dla dorosłych”. Może, czyli nie musi.

Co prawda, wybrane ośrodki otrzymały od NFZ zapytanie, czy są zainteresowane tworzeniem centrów zdrowia psychicznego, w tym także centrów zdrowia psychicznego dla dzieci i młodzieży. Jakie będą dalsze losy tej inicjatywy? Jakie zasady finansowania zaproponuje NFZ? Tego nie wiem.

Na szczęście w lipcu tego roku pod patronatem Ministerstwa Zdrowia i prof. Janusza Heitzmana powstał zespół ekspertów opracowujący plan reformy w zakresie psychiatrii dzieci i młodzieży. Również przy Rzeczniku Praw Dziecka działa zespół do spraw aktywnej polityki na rzecz psychiatrii dzieci i młodzieży.

Wszyscy eksperci są zgodni, że w psychiatrii dziecięcej jest to jeszcze ważniejsze niż w psychiatrii dorosłych, żeby opieka odbywała się poza systemem szpitali i żeby obejmowała różne obszary funkcjonowania dzieci, np. szkołę i rodzinę. Pomoc powinna być więc szersza i trochę inna niż ta, którą zapewniają centra zdrowia psychicznego dla dorosłych.

Konieczna jest również poprawa finansowania. Wycena usług, zwłaszcza psychologicznych, w tym terapii rodzinnej, powinna być wyższa, aby były one dostępniejsze.


PpD: Samobójstwa dzieci w coraz młodszym wieku, uzależnienia różnego rodzaju, anoreksja, ortoreksja – to problemy, którym psychiatrzy muszą stawić czoła. Czy są właściwie przygotowani?


B.R.: Samobójstwa nie są problemem nowym, ale wciąż bardzo poważnym. Jest to jedna z najczęstszych przyczyn zgonów w tej grupie wiekowej. Co ważne, choć wcześniej liczba samobójstw w Polsce rosła, wydaje się, że w ostatnich latach ten trend uległ odwróceniu. Czy jest to wynik kampanii społecznych i innych oddziaływań o charakterze promocji zdrowia psychicznego? Mam nadzieję, że tak.

Mamy też do czynienia z nowymi zagrożeniami środowiskowymi, takimi jak dysfunkcjonalne rodziny, niestabilna sytuacja ekonomiczna, zagrożenia związane z mediami społecznościowymi lub tradycyjnymi. Inne niepokojące trendy to niski wiek inicjacji, jeśli chodzi o stosowanie różnego rodzaju używek. Przykładowo według badania ESPAD 2015 25 proc. uczniów III klasy gimnazjum próbowało marihuany lub haszyszu. Jest to wyraźny wzrost w porównaniu z wynikami sprzed 10-20 lat. Zjawisko to dotyczy też innych używek, chociaż nie alkoholu.

Coraz popularniejszym sposobem radzenia sobie z trudnościami są samookaleczenia. Samookaleczenia bez intencji samobójczej są nową kategorią w DSM-5, nie jako pełnoprawne rozpoznanie, ale jako zaburzenie wymagające dalszych badań.

Wśród coraz powszechniejszych problemów mówi się też o zaburzeniach odżywiania, których powszechność wynika z medialnego uwielbienia dla smukłej sylwetki.


PpD: Te choroby są powiązane ze zmianami społecznymi?


B.R.: Na występowanie chorób psychicznych wpływa wiele czynników, nie tylko środowiskowych. Trudno jednoznacznie powiązać konkretne zmiany społeczno-polityczne z konkretnym zaburzeniem, choć wiemy, że w krajach rozwiniętych, rozwijających się lub też w krajach byłego bloku komunistycznego dane epidemiologiczne dotyczące zaburzeń psychicznych pod pewnymi względami się różnią. Wiadomo natomiast, że trudności rodzinne, w tym rozbicie rodzin i przemoc w rodzinie, są czynnikiem ryzyka wielu zaburzeń psychicznych, na przykład tendencji samobójczych i samookaleczeń. Także przemoc szkolna i brak wsparcia społecznego są czynnikiem ryzyka zachowań autoagresywnych i samobójczych.


PpD: Polskie nastolatki na tle innych krajów w Europie charakteryzuje bardzo niska samoocena dotycząca własnej atrakcyjności fizycznej. Czy takie zaburzenia w postrzeganiu siebie są oznaką poważniejszych zaburzeń?

Do góry