Oprócz problemów ze sztuką leczenia i związanych z dokumentacją mamy jeszcze jeden istotny rodzaj skarg – na sposób komunikowania się z pacjentem. Pacjenci mają wiele zastrzeżeń do sposobu odzywania się do nich, np. w trzeciej osobie, nakazywanie opuszczania gabinetu itp. Zachowanie lekarza także może być przedmiotem zainteresowania rzecznika.


MTS: Kiedy rzecznik umarza sprawę?


G.W.:
Może to zrobić na każdym etapie postępowania. Najwięcej spraw umarza po przesłuchaniu skarżącego się pacjenta. Bo kiedy opadają emocje i zdarzenie sprowadzamy do faktów, wygląda ono inaczej niż w skardze. Przesłuchanie często nie potwierdza przewinienia lekarza i kończy się odmową wszczęcia postępowania lub jego umorzeniem.

Poza tym niektórzy skarżący w ogóle nie chcą przybyć do rzecznika, co również jest podstawą do decyzji umarzających postępowanie.

Sprawy zostają umorzone także, gdy rzecznik ustali, że winny nie był lekarz, tylko zaszły inne okoliczności.

Nawet gdy rzecznik sformułuje zarzuty, wciąż może umorzyć postępowanie. Jeśli właśnie wtedy lekarz stawi się przed rzecznikiem, wniesie o powołanie kolejnego biegłego, zauważy brak istotnych dokumentów lub wskaże świadka, którego trzeba przesłuchać, może finalnie przekonać rzecznika do umorzenia.

Kilka razy już tak robiłem.

Oczywiście pokrzywdzony z decyzją o umorzeniu zwykle się nie zgadza i w 90 proc. przypadków składa zażalenie na decyzję rzecznika. Ma prawo. W ok. 70 proc. przypadków sąd lekarski utrzymuje w mocy postanowienia o umorzeniu.

Ale – co ważne – postanowienie o umorzeniu postępowania mogą zaskarżyć wszystkie strony postępowania, również lekarz. Bo jeśli rzecznik umorzy postępowanie z powodu braku dowodów na popełnienie przewinienia, to jest to coś zupełnie innego, niż gdy stwierdzi, że lekarz nie popełnił przewinienia zawodowego.

Dlatego radzę lekarzom, żeby dokładnie przeczytali decyzję o umorzeniu, którą na pewno otrzymają na swój adres.


MTS: Jakie znaczenie w praktyce ma treść uzasadnienia decyzji o umorzeniu?


G.W.:
Zasadnicze, np. dla postępowania cywilnego czy odszkodowawczego. Jest coraz więcej postępowań cywilnych o odszkodowania. A nasze postępowanie jest najczęściej takim „sprawdzam”. Jeżeli rzecznik umarza sprawę, bo lekarz jest niewinny, to są to istotne argumenty na korzyść lekarza w sądzie. Jeśli rzecznik tego wprost nie stwierdzi, sprawa winy lekarza jest otwarta. Jeśli powie, że lekarz jest winny, to dla sądu sprawa jest ewidentna.


MTS: Jaki odsetek wszystkich skarg pacjentów na dentystów kończy się ukaraniem?


G.W.:
W sumie ok. 10 proc. tych złożonych skarg kończy się orzeczeniem winy.

Wydaje się jednak, że poprzeczka oczekiwań w stosunku do lekarzy jest ustawiona coraz wyżej. Nie mogę wykluczyć, że pojawi się tendencja do surowszego karania lekarzy.


MTS: Byłoby to zasadne?


G.W.:
Niektórym się wydaje, że kara upomnienia jest niedolegliwa, ale ja się z nimi nie zgadzam. Uważam, że w dobie internetu i szybkiego rozprzestrzeniania się informacji ukaranemu lekarzowi bardzo trudno jest wykonywać zawód. Słusznie więc sądy lekarskie sięgają po niższe kary, natomiast mają coraz mniejszą litość w stosunku do recydywistów.

Dlatego jeżeli ktoś jest ukarany orzeczeniem sądu lekarskiego, musi dwukrotnie bardziej się pilnować.

Wkrótce będziemy mieli rozprawę kasacyjną przed Sądem Najwyższym, złożoną przez obrońcę lekarza dentysty, o pozbawienie prawa do wykonywania zawodu. Wydawałoby się niewiarygodne: dentysta pozbawiony prawa wykonywania zawodu? Ale rozmawiamy o recydywiście i sam jestem ciekaw decyzji Sądu Najwyższego. Będę twardo przekonywał SN, aby utrzymał najwyższą karę.


MTS: Jak się bronić, aby finansowo stracić jak najmniej?

Do góry