Jed­no­cze­śnie wska­zu­je się, iż tra­dy­cyj­ne i naj­czę­ściej spo­ty­ka­ne for­my roz­wi­ja­nia wie­dzy i umie­jęt­no­ści nie spraw­dza­ją się, je­śli cho­dzi o wzmac­nia­nie kom­pe­ten­cji mięk­kich. Kon­fe­ren­cje, sym­po­zja lub wy­kła­dy w naj­lep­szym przy­pad­ku mo­gą wpły­wać na wzbo­ga­ce­nie wie­dzy w tym za­kre­sie, nie wzmoc­nią jed­nak umie­jęt­no­ści. Słu­cha­nie o ko­mu­ni­ka­cji wca­le jej nie uspraw­nia. Czas tak­że nie dzia­ła tu na ko­rzyść, po­ja­wia się bo­wiem pro­blem ru­ty­ny, utrwa­la­nia błęd­nych prze­ko­nań i na­wy­ków. Jed­ną z czę­ściej po­ja­wia­ją­cych się pro­po­zy­cji są róż­ne­go ro­dza­ju for­my tre­nin­go­we, warsz­ta­ty. Są one sku­tecz­niej­sze od wy­kła­dów, a ich ce­lem jest roz­wi­ja­nie prak­tycz­nych umie­jęt­no­ści w ob­sza­rze wy­bra­nych kom­pe­ten­cji. W gru­pie ćwi­czy się np. ta­kie umie­jęt­no­ści, jak: słu­cha­nie, bu­du­ją­ce ko­mu­ni­ko­wa­nie, roz­wią­zy­wa­nie kon­flik­tów, wzmac­nia się umie­jęt­no­ści prze­wo­dze­nia gru­pie i roz­po­zna­je wła­sne sty­le funk­cjo­no­wa­nia w sy­tu­acji kon­flik­tu. Ta me­to­da ma jed­nak kil­ka wad. Warsz­ta­ty naj­czę­ściej or­ga­ni­zo­wa­ne są jed­no­ra­zo­wo. Nie są for­mą sys­te­ma­tycz­nej pra­cy nad wzmac­nia­niem kom­pe­ten­cji mięk­kich. Czę­sto trak­tu­je się je ja­ko spo­sób uatrak­cyj­nie­nia „po­waż­niej­szych” form prze­ka­zy­wa­nia in­for­ma­cji na kon­fe­ren­cjach i sym­po­zjach lub ja­ko za­ję­cia dla mniej­szej gru­py. Nie każ­dy też lu­bi ten typ za­jęć. Wią­żą się one z ko­niecz­no­ścią de­mon­stro­wa­nia wła­snych umie­jęt­no­ści na fo­rum, wcho­dze­nia w re­la­cje z in­ny­mi uczest­ni­ka­mi za­jęć, z więk­szą nie­pew­no­ścią i nie­prze­wi­dy­wal­no­ścią warsz­ta­tów. Dla wie­lu do­ro­słych mo­gą to być czyn­ni­ki, któ­re ob­ni­ża­ją po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa w gru­pie i – co jest z tym zwią­za­ne – utrud­nia­ją pro­ces ucze­nia się. Bez­piecz­niej jest słu­chać, niż pod­da­wać się oce­nie i de­mon­stro­wać umie­jęt­no­ści lub wy­ka­zy­wać ich brak.

W związ­ku z powyższym na­tu­ral­nym okre­sem, w cza­sie któ­re­go roz­wi­ja­ne są kom­pe­ten­cje mięk­kie, po­win­ny być stu­dia. Gru­pa stu­denc­ka, któ­ra współ­pra­cu­je ze so­bą przez kil­ka lat, sta­no­wi bez­piecz­ne śro­do­wi­sko do roz­wi­ja­nia kom­pe­ten­cji spo­łecz­nych. Waż­ne jest nie tyl­ko to, że w gru­pie moż­na pew­ne umie­jęt­no­ści prze­ćwi­czyć, ale przede wszyst­kim moż­na wy­pra­co­wać na­wyk pod­da­wa­nia się re­flek­sji do­ty­czą­cej wła­sne­go sty­lu funk­cjo­no­wa­nia w za­wo­dzie. Na­wyk do­strze­ga­nia, na­zy­wa­nia i oma­wia­nia pro­ble­mów za­wo­do­wych, któ­re nie wy­ni­ka­ją z bra­ku wie­dzy i umie­jęt­no­ści, ale ra­czej z nie­po­rad­no­ści w sfe­rze za­cho­wań spo­łecz­nych. Moż­na w róż­nych sy­tu­acjach dy­dak­tycz­nych za­chę­cać stu­den­tów do po­szu­ki­wa­nia od­po­wie­dzi na py­ta­nia o wi­zję pro­fe­sjo­na­li­zmu le­kar­skie­go i pod­su­wać im no­we spo­so­by my­śle­nia na ten te­mat. Ist­nie­je jed­nak nie­bez­pie­czeń­stwo zbyt da­le­ko idą­ce­go su­biek­ty­wi­zmu. Stu­den­tom naj­czę­ściej bra­ku­je do­świad­cze­nia, by mie­li peł­ne pod­sta­wy do for­mu­ło­wa­nia od­po­wie­dzi na py­ta­nie, ja­ki­mi ce­cha­mi i umie­jęt­no­ścia­mi po­wi­nien cha­rak­te­ry­zo­wać się pro­fe­sjo­nal­nie dzia­ła­ją­cy le­karz. Stąd szcze­gól­ne­go zna­cze­nia na­bie­ra po­trze­ba stwa­rza­nia im oka­zji ucze­nia się od in­nych pro­fe­sjo­na­li­stów, mi­strzów. Mo­gą być ni­mi nie tyl­ko na­uczy­cie­le aka­de­mic­cy, lecz tak­że (a mo­że przede wszyst­kim) in­ni le­ka­rze, z któ­ry­mi stu­den­ci spo­ty­ka­ją się pod­czas prak­tyk i sta­ży. Moż­li­wość pod­pa­try­wa­nia naj­lep­szych – nie tyl­ko pod wzglę­dem tech­nicz­nym (kom­pe­ten­cje twar­de) – da­je szan­sę wy­kształ­ce­nia u mło­dych me­dy­ków tych za­cho­wań, któ­re w przy­szło­ści mo­gą oka­zać się klu­czo­we dla bu­do­wa­nia re­la­cji z pa­cjen­ta­mi i współ­pra­cow­ni­ka­mi.

W pro­ce­sie kształ­ce­nia, mo­de­lo­wa­nia (czy­li ucze­nia się po­przez na­śla­do­wa­nie w re­la­cji z in­ną oso­bą lub oso­ba­mi) i oce­ny pro­fe­sjo­nal­nych za­cho­wań po­moc­ne są też ka­ta­lo­gi kon­kret­nych wskaź­ni­ków, za po­mo­cą któ­rych pro­fe­sjo­na­lizm, któ­ry jest po­ję­ciem nie­jed­no­znacz­nym i wie­lo­wy­mia­ro­wym, ma szan­sę stać się ka­te­go­rią da­ją­cą się opi­sać i oce­nić. Skon­stru­owa­nie ta­kie­go ka­ta­lo­gu nie jest pro­ste, wy­ma­ga bo­wiem uprzed­nie­go pre­cy­zyj­ne­go sfor­mu­ło­wa­nia de­fi­ni­cji pro­fe­sjo­na­li­zmu. War­to za­sta­no­wić się nad pro­po­zy­cją Her­ber­ta M. Swic­ka, któ­ry opra­co­wał ze­staw za­cho­wań i cech, któ­ry­mi po­wi­nien cha­rak­te­ry­zo­wać się le­karz. Uwa­ża on, że pro­fe­sjo­nal­nie dzia­ła­ją­cy le­karz pod­po­rząd­ko­wu­je wła­sne in­te­re­sy in­te­re­som in­nych, sto­su­je wy­so­kie stan­dar­dy etycz­ne i mo­ral­ne, ro­zu­mie i uwzględ­nia po­trze­by spo­łecz­ne osób, z któ­ry­mi współ­pra­cu­je i dla któ­rych pra­cu­je, kie­ru­je się war­to­ścia­mi hu­ma­ni­stycz­ny­mi (em­pa­tia, współ­czu­cie, sza­cu­nek, za­ufa­nie), jest od­po­wie­dzial­ny ze sie­bie i współ­pra­cow­ni­ków, sta­le dą­ży do mi­strzo­stwa w swo­jej spe­cja­li­za­cji, nie oba­wia się po­dej­mo­wa­nia dzia­łań w sy­tu­acjach zło­żo­nych i nie­pew­nych oraz, co waż­ne, pod­da­je je póź­niej re­flek­sji.12 Ze­staw ten jest o ty­le waż­ny, że to na je­go pod­sta­wie As­so­cia­tion of Ame­ri­can Me­di­cal Col­le­ges opra­co­wa­ło pro­jekt ba­daw­czy do­ty­czą­cy roz­wo­ju i oce­ny za­cho­wań pro­fe­sjo­nal­nych wśród le­ka­rzy.13 Po­dob­ne ze­sta­wie­nie wy­ko­nał dla Ame­ri­can Aca­de­my of Fa­mi­ly Phy­si­cians dr Marc L. Ri­vo.14

Naj­waż­niej­sze wy­da­je się jed­nak uświa­do­mie­nie so­bie wpły­wu kom­pe­ten­cji mięk­kich na ja­kość funk­cjo­no­wa­nia le­ka­rza tak­że w ob­sza­rze kom­pe­ten­cji twar­dych. Nie­bez­pie­czeń­stwo sta­no­wi tu de­pre­cjo­no­wa­nie war­to­ści kom­pe­ten­cji mięk­kich, po­strze­ga­nie ich ja­ko nie­istot­nych lub ja­ko przy­na­leż­nych do cha­rak­te­ru czło­wie­ka wy­ko­ny­wu­ją­ce­go za­wód le­ka­rza. Za­ło­że­nie, że kom­pe­ten­cje mięk­kie kształ­to­wa­ne są na wcze­śniej­szych eta­pach roz­wo­ju, a ich wzmac­nia­nie i ukie­run­ko­wa­nie to spra­wa wy­łącz­nie wy­cho­wa­nia, mo­że ge­ne­ro­wać my­śle­nie, że al­bo „to” się ma al­bo nie. Nie jest to za­ło­że­nie słusz­ne. Rze­czy­wi­stość za­wo­do­wa le­ka­rza wy­mu­sza na nim usta­wicz­ny roz­wój. Za­da­nia zwią­za­ne z pod­no­sze­niem kwa­li­fi­ka­cji spe­cja­li­stycz­nych są na­tu­ral­nie przy­pi­sa­ne do pro­fe­sji, na­le­żą do stan­dar­dów pro­fe­sjo­nal­ne­go po­stę­po­wa­nia. Prze­słan­ka, że le­karz ma się roz­wi­jać za­wo­do­wo, że nie mo­że po­prze­stać na wie­dzy ze stu­diów, dla wszyst­kich jest oczy­wi­sta. To sa­mo za­ło­że­nie po­win­no do­ty­czyć roz­wo­ju w ob­sza­rze kom­pe­ten­cji mięk­kich. Czło­wiek do­ro­sły z jed­nej stro­ny ma wiel­kie moż­li­wo­ści roz­wo­ju spo­łecz­ne­go i emo­cjo­nal­ne­go, a z dru­giej rze­czy­wi­stość spo­łecz­na wy­mu­sza na nim po­dej­mo­wa­nie no­wych wy­zwań i kon­fron­to­wa­nie się z no­wy­mi pro­ble­ma­mi. Mo­że się oka­zać, że do­tych­cza­so­we stra­te­gie ra­dze­nia so­bie z pro­ble­ma­mi już nie wy­star­cza­ją. Dy­na­micz­na rze­czy­wi­stość za­wo­do­wa wy­ma­ga bie­gło­ści i ela­stycz­no­ści w do­bo­rze spo­so­bów ko­mu­ni­ko­wa­nia się, ne­go­cjo­wa­nia, roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów. Te­go ty­pu my­śle­nie już od daw­na obec­ne jest w dzie­dzi­nach, w któ­rych kła­dzie się na­cisk na efek­tyw­ność, tj. w pro­duk­cji, han­dlu, usłu­gach. Co­raz wię­cej przed­mio­tów pro­wa­dzo­nych w sys­te­mie warsz­ta­to­wym, po­zwa­la­ją­cych do­sko­na­lić umie­jęt­no­ści mięk­kie, wpro­wa­dza się do stu­diów pie­lę­gniar­skich, ar­gu­men­tu­jąc, że pie­lę­gniar­stwo to dzie­dzi­na hu­ma­ni­stycz­na, w prze­ci­wień­stwie do me­dy­cy­ny, która jest na­uką bio­lo­gicz­ną.

Pod­su­mo­wa­nie

Czy war­to za­tem in­we­sto­wać w kom­pe­ten­cje mięk­kie le­ka­rzy? Po­szu­ki­wa­nie od­po­wie­dzi na to py­ta­nie wy­da­je się pró­bą wy­wa­że­nia już daw­no otwar­tych drzwi. Wzmac­nia­nie kom­pe­ten­cji mięk­kich mo­że przy­nieść po­zy­tyw­ne efek­ty na wie­lu płasz­czy­znach. Nie wy­ma­ga uza­sad­nie­nia te­za, iż pa­cjen­to­wi ła­twiej jest się kon­tak­to­wać z le­ka­rzem ko­mu­ni­ka­tyw­nym, pro­spo­łecz­nym i em­pa­tycz­nym i że w ze­spo­le le­piej pra­cu­je się z oso­ba­mi ela­stycz­ny­mi, któ­re ja­sno wy­ra­ża­ją swo­je ocze­ki­wa­nia, po­trze­by i ze so­bą nie ry­wa­li­zu­ją. War­to raz jesz­cze pod­kre­ślić, że le­ka­rze dba­ją­cy o roz­wój wła­snych kom­pe­ten­cji mięk­kich mo­gą w spo­sób bar­dziej re­flek­syj­ny i z więk­szą dba­ło­ścią o sie­bie pod­cho­dzić do pro­ble­mu wy­pa­le­nia za­wo­do­we­go. Pra­ca wy­ko­ny­wa­na przez le­ka­rza zdol­ne­go do re­flek­sji, em­pa­tii, współ­czu­cia, otwar­te­go na dia­log i współ­pra­cę, jest też bar­dziej sa­tys­fak­cjo­nu­ją­ca dla nie­go sa­me­go. Po­zwa­la osią­gnąć za­do­wo­le­nie i przy­jem­ność, któ­re ni­gdy nie bę­dzie udzia­łem le­ka­rza me­cha­nicz­nie, bez­dusz­nie i bez­re­flek­syj­nie wy­ko­nu­ją­ce­go swój za­wód.

Le­karz, któ­ry in­we­stu­jąc w swój roz­wój za­wo­do­wy, nie za­nie­dbu­je kom­pe­ten­cji mięk­kich, spraw­niej i sku­tecz­niej funk­cjo­nu­je ja­ko pro­fe­sjo­na­li­sta, jest lep­szym człon­kiem ze­spo­łu, sku­tecz­niej też dzia­ła po­za pra­cą. Kosz­ty bra­ków w je­go pro­fe­sjo­na­li­zmie (wy­ni­ka­ją­cych z za­nie­dba­nia kom­pe­ten­cji mięk­kich) po­no­si nie tyl­ko on sam (kosz­ty zwol­nień le­kar­skich, kosz­ty zdro­wot­ne, na ja­kie na­ra­ża się oso­ba wy­pa­lo­na za­wo­do­wo), lecz tak­że in­sty­tu­cja za­trud­nia­ją­ca go, spo­łe­czeń­stwo i oso­by spo­za krę­gu za­wo­do­we­go – szcze­gól­nie ro­dzi­na, do któ­rej le­karz prze­no­si nie­pra­wi­dło­we za­cho­wa­nia, spo­so­by ko­mu­ni­ko­wa­nia się lub nie­umie­jęt­ność ra­dze­nia so­bie w sy­tu­acjach trud­nych i kon­flik­to­wych.

Do góry